"Lektura tej książki sprawi, że dreszcz przebiegnie Wam po plecach, wymknie się butem i ucieknie taksówką na lotnisko. Przepełnia ją subtelna groza, właściwa najlepszy baśniom. To arcydzieło. A guziki nigdy już nie będą takie, jak kiedyś". Terry Pratchett "To fascynująca i głęboko niepokojąca historia, która śmiertelnie mnie przeraziła. Ostrzegam, jeśli nie chcecie wylądować pod łóżkiem, trzęsąc się ze strachu i jęczeć z kciukiem w ustach, to lepiej cofnijcie się bardzo powoli, omińcie tę książkę szerokim łukem i poszukajcie sobie innej rozrywki, ot, choćby śledztwa w sprawie tajemniczego morderstwa albo robienia zwierzątek z włóczki". Źródło: lubimyczytac.pl
„Zdumiewające, jak wiele z tego, czym jesteśmy, łączy się z łóżkami, w których budzimy się rankiem.”* Dziś opowiem wam bajkę! Dawno dawno temu, była sobie dziewczynka. I wpadła ona do króliczej nory, a tam zobaczyła nieznane sobie stwory i uśmiechającego się kota z Che… Stop! A jeżeli to wcale nie było tak dawno temu, a w dobie komputerów i mikrofalówek? A jeżeli dziewczynka wcale nie wpadła do nory, tylko otworzyła stare drzwi we własnym domu?
(...)A jeżeli za tymi drzwiami, nie zobaczyła potwora, tylko… własną matkę? A jeżeli… Chwila, a kot jednak był, tylko się nie uśmiechał. Gdy pada nazwisko Gaiman, więcej mówić nie trzeba. Panie i panowie, nowy Lewis Carroll i paru innych wspaniałych pisarzy w jednym. Ten twórca bierze oklepaną rzecz i zmienia ją tak, że staje się nie do poznania. Bo powiedzcie mi, co było nowego w Koralinie? Przejście do innego świata przez stare drzwi? Wiedźma? Kradzież dusz? A może kot? A, i na tym polega talent Gaimana, kunsztownie przerobił wszystko i stworzył kolejne cudo. Wszyscy mi stale powtarzali, że Koralina to straszna bajka, że przy czytaniu włosy stają dęba itp. itd. Zatem kieruję pytanie do tych wszystkich przerażonych: co takiego strasznego było w Koralinie? Ot nieco mrocznie, to wszystko. Guziki? Mój miś zamiast oczu miał guziki i wcale się go nie bałam. Czekałam na przerażające obrazy, a znalazłam mistrzowskie postacie. Oto mamy Koralinę, która wraz z rodzicami przeprowadza się do nowego domu. Rodzice, jak to współcześni rodzice, nie mają dla córki czasu, więc córka próbuje sama jakoś sobie radzić z nudą. Odkrywa pewnego dnia drzwi w swoim domu, znajduje do nich klucz, robi „krok przez próg” i trafia do… swojego domu. Widzi mamę w kuchni, tatę gabinecie. Tylko, że ci mama i tata mają guziczki zamiast oczu i masę czasu dla Koraliny. Na oklaski zasługują tu postacie. I co ciekawe, postacie drugoplanowe. Wyszły barwne, oryginalne, wpadające w pamięć. Pan Bobo i jego mysi cyrk, dwie stare aktorki, nawet duchy trójki dzieci – każdego dobrze się zapamiętało. Koralinę też, choć nie wyróżniała się czymś niezwykłym poza odwagą (zapewne była zbyt racjonalna jak dla mnie, wolę Alicję Carrolla). A rodzice Koraliny zostali bezczelnie potraktowani przez Gaimana nijakością. Są puści, rozmyci, szarzy, nieciekawi. Tak jakby pisarz ukarał ich, za brak czasu dla córki. I słusznie. Niesamowity jest też tunel między światami. Całkowicie inny od spokojnego i harmonijnego lasu Lewisa i pokoju ze „Zjedz mnie” i „Wypij mnie” Carrolla. Tunel jest ciemny, krótki lub długi (zależnie od sytuacji), pełen czegoś żywego, ściano-zwierząt, odgłosów. Jest żywy i pradawny, a zatem mroczny i fascynujący. Ale mistrzem tu jest przede wszystkim kot. Godny następca kota z Cheshire. Co prawda bez uśmiechu, ale za to umiał wzruszać ramionami, ironizować, dawać dobre rady, nie zabijać monologami, być i nie być jednocześnie. Kot jest taki jak trzeba, nic dodać nic ująć. A Gaimanowi należy się Nobel, a co! Za takiego kota niech ma! „Wy, ludzie, macie imiona. To dlatego, że nie wiecie, kim jesteście. My wiemy, kim jesteśmy, więc nie potrzebujemy imion.”* Cieniutka książeczka z tej Koraliny. Dla dzieci bądź nie – to zależy od poglądu. Ale co ciekawe, drugie dno jest głębokie jak studia. Na początku zjadamy wisienkę w postaci „rodzice, miejcie więcej czasu dla swoich pociech!”, a potem zabieramy się za pałaszowanie głównego dania. A mianowicie opowieści o potajemnych marzeniach i o tym, w jaki sposób mogą one się spełniać, gdy za ich spełnianie zabierze się ktoś OBCY! „Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic.”* Neil Gaiman Koralina
Baśń czy powieść grozy? "Koralina" Neila Gaimana, jest książką skierowaną przede wszystkim dla młodszego czytelnika, ale spodoba się również tym starszym. Przywodząca na myśl "Alicję w krainie czarów" w niczym nie przypomina kolorowej i pełnej życia krainy, do której prowadziła królicza nora, kraina ukryta za tajemniczymi drzwiami okryta jest mgłą, spowita jest szarością, pełna mroku i strachu. Mottem powieści Gaimana jest zdanie: "Baśnie są bardziej niż prawdziwe: nie dlatego,
(...)iż mówią nam, że istnieją smoki, ale że uświadamiają, iż smoki można pokonać." "Koralina" jest baśnią, która opowiada o odwadze. Odwadze, która w imieniu obrony tych których kochamy, wymaga stawienia czoła silniejszemu od nas. Koralina udowadnia, że złem można wygrać, nawet jeśli wydaje się nam, że jesteśmy znacznie słabsi. Autor przedstawia różne źródła dziecięcego strachu, które może tkwić w samotności, wyobcowaniu, chęci zmiany, oraz zdolność do przezwyciężenia swoich lęków. Gaiman posiada talent wydobywania strachów, ukrytych gdzieś w głębokiej podświadomości. Przywołanie przez pisarza dziecięcych lęków, budzi grozę bardziej niż robactwo, szczury czy skrzące złem oczy z guzików. Neil Gaiman napisał piękną opowieść dla małych i dużych. Surrealistyczna baśń o odwadze i o tym, że prawdziwe szczęście nie polega na otrzymywaniu wszystkiego czego pragniemy. Bo gdy mamy już wszystko, to przestaje mieć dla nas znaczenie. Pełna niezwykłości, subtelnej grozy historia przywołująca lęki naszego dzieciństwa, która sprawi, że gdy spojrzymy na guziki po plecach przebiegnie nam dreszcz niepokoju. Marta Ciulis- Pyznar
Neil Gaiman – angielski pisarz, scenarzysta i redaktor, autor licznych powieści, opowiadań i komiksów fantasy, science fiction i grozy. W "Dictionary of Literary Biography" jest wymieniony jako jeden z najwybitniejszych żyjących pisarzy fantasy, urban fantasy i s-f. W Polsce uważany za postmodernistę, mimo jego wielokrotnych oświadczeń, że nie czuje się powiązany z tym nurtem.* To już moje trzecie spotkanie z twórczością tego autora.
(...)Kolejny raz się nie zawiodłem. Koralina wraz z rodzicami przeprowadza się do domu, w którym jest wiele okien i czternaście drzwi. Tylko jedne są zamknięte na klucz. A gdy dziewczynka w końcu przez nie przechodzi, to… przedostaje się do świata, w którym chciałaby żyć. Tyle że piękna rzeczywistość po pewnym czasie traci swój urok… Na początku utwór był dla mnie bardzo dziwny i tajemniczy. Nie widziałem w nim głębszego sensu, ale przyznaję, że dobrze mi się go czytało. Po pewnym czasie klimat zmienił się na groźny i mroczny (za sprawą kreacji niektórych bohaterów oraz opisów świata ich otaczającego). Od tamtego momentu książkę czytało mi się szybko i dobrze. W pewnym momencie zakręciła mi się nawet łezka w oku. Napięcie narastało, coraz mniej stron pozostawało do końca, aż… doszło do finału, który troszkę mnie zaskoczył. Autor posługuje się lekkim i prostym językiem. Ma on bardzo ciekawy i przyjemny styl pisania. Neil Gaiman bardzo dobrze oddał atmosferę, która panowała w mieszkaniu Koraliny. „Ty naprawdę nie rozumiesz, prawda? - rzekła. - Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic.” Z jednej strony miałem wrażenie, że książka jest trochę baśnią, zaś z drugiej są też elementy charakterystyczne dla horroru, np. wywołanie uczucia strachu. „Koralina” opowiada o rodzinie, która niby żyje razem, ale osobno. O potrzebie miłości i jakiejś desperacji w jej poszukiwaniu, aż dochodzi do niepożądanych wydarzeń. O tym, że najbliższe osoby zawsze się kocha i zrobi się dla nich wszystko. Główna bohaterka to dziecko, które nie wyróżnia się spośród innych osób będących w jej wieku – jest naiwna, ciekawa świata, często pyta się o różne rzeczy i ufa obcym osobom. I to dziecko bierze udział w wydarzeniach, z którymi niejeden dorosły by sobie nie poradził. Gra va banque – dostanie to, co chce albo... Bardzo często ma ona bardzo ciekawe spostrzeżenia dotyczące ludzi czy świata. Moim zdaniem jest to odpowiednia książka dla osób mających co najmniej osiem lat. Wydaje mi się, że dzieci mogą trochę się nawet momentami przestraszyć, ale Koralina nauczy ich, że na świecie istnieje zarówno dobro, jak i zło. Łatwiej będzie im się utożsamić z główną bohaterką, niż na przykład mi – osiemnastolatkowi. Książka podobała mi się, ale niestety nie do końca mnie przestraszyła. Pod względem formy i przesłania jest świetna. To krótki utwór, który jest bardziej wartościowy od niejednej tzw. „cegiełki”. Najbardziej spodobał mi się pomysł oraz jego wykonanie. Kreacja świata również jest ciekawa – to miejsce mroczne, skrywające wiele tajemnic. Przesłanie do mnie dotarło. Z tego co wiem, powstał animowany film familijny, który opiera się na tej historii. Na pewno go obejrzę. Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu MAG. Tytuł: Koralina Tytuł oryginału: Coraline Autor: Neil Gaiman Seria: Gaiman Przełożyła: Paulina Braiter Korekta: Urszula Okrzeja Opracowanie graficzne okładki: Piotr Chyliński Wydanie: VI Oprawa: twarda (z wbudowaną zakładką-sznureczkiem) Liczba stron: 103 Data wydania: 24.05.2017 ISBN: 978-83-7480-737-1 ** Źródło – Lubimy Czytać
Koralina to typowa „Gaimanowa” powieść przenosząca nas do świata Koraliny- dziewczynki, która po przeprowadzce do nowego domu odkrywa w nim tajemnicze drzwi. Otwierając je odkrywa świat będący odbiciem lustrzanym jej rzeczywistości jednak o wiele bardziej zakrzywionym i mrocznym. Rodzice których tam spotyka mają oczy z guzików, a ich jedynym celem jest nakłonienie Koraliny by została w ich świecie na zawsze. Z biegiem kolejnych stron coraz bardziej zagłębiamy się w historię dziewczynki lawirującej między światami i spotykającej na swojej drodze postaci z pogranicza fantazji i absurdu.
(...)Myślę, że to zdecydowanie pozycja dla młodszych odbiorców i jako dziecko spodobałaby mi się o wiele bardziej. Nie do końca nadążałam za przekazem tej książki w której było mnóstwo wartościowych przesłań, a jednocześnie bardzo raziło mnie niejednokrotne pokazanie ‘obojętności’ rodziców wobec Koraliny, które tak naprawdę nie pociągało za sobą żadnych późniejszych konsekwencji. Na pewno przymierzam się też do obejrzenia animacji stworzonej na podstawie powieści, która da mi może szerszy pogląd na akcję książki, w której może coś mi umknęło, poza tym, że na pewno przeczytałam ją w życiu „za późno”. 7/10
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Dawno dawno temu, była sobie dziewczynka. I wpadła ona do króliczej nory, a tam zobaczyła nieznane sobie stwory i uśmiechającego się kota z Che… Stop!
A jeżeli to wcale nie było tak dawno temu, a w dobie komputerów i mikrofalówek? A jeżeli dziewczynka wcale nie wpadła do nory, tylko otworzyła stare drzwi we własnym domu? (...) A jeżeli za tymi drzwiami, nie zobaczyła potwora, tylko… własną matkę? A jeżeli… Chwila, a kot jednak był, tylko się nie uśmiechał.
Gdy pada nazwisko Gaiman, więcej mówić nie trzeba. Panie i panowie, nowy Lewis Carroll i paru innych wspaniałych pisarzy w jednym. Ten twórca bierze oklepaną rzecz i zmienia ją tak, że staje się nie do poznania. Bo powiedzcie mi, co było nowego w Koralinie? Przejście do innego świata przez stare drzwi? Wiedźma? Kradzież dusz? A może kot? A, i na tym polega talent Gaimana, kunsztownie przerobił wszystko i stworzył kolejne cudo.
Wszyscy mi stale powtarzali, że Koralina to straszna bajka, że przy czytaniu włosy stają dęba itp. itd. Zatem kieruję pytanie do tych wszystkich przerażonych: co takiego strasznego było w Koralinie? Ot nieco mrocznie, to wszystko. Guziki? Mój miś zamiast oczu miał guziki i wcale się go nie bałam. Czekałam na przerażające obrazy, a znalazłam mistrzowskie postacie.
Oto mamy Koralinę, która wraz z rodzicami przeprowadza się do nowego domu. Rodzice, jak to współcześni rodzice, nie mają dla córki czasu, więc córka próbuje sama jakoś sobie radzić z nudą. Odkrywa pewnego dnia drzwi w swoim domu, znajduje do nich klucz, robi „krok przez próg” i trafia do… swojego domu. Widzi mamę w kuchni, tatę gabinecie. Tylko, że ci mama i tata mają guziczki zamiast oczu i masę czasu dla Koraliny.
Na oklaski zasługują tu postacie. I co ciekawe, postacie drugoplanowe. Wyszły barwne, oryginalne, wpadające w pamięć. Pan Bobo i jego mysi cyrk, dwie stare aktorki, nawet duchy trójki dzieci – każdego dobrze się zapamiętało. Koralinę też, choć nie wyróżniała się czymś niezwykłym poza odwagą (zapewne była zbyt racjonalna jak dla mnie, wolę Alicję Carrolla). A rodzice Koraliny zostali bezczelnie potraktowani przez Gaimana nijakością. Są puści, rozmyci, szarzy, nieciekawi. Tak jakby pisarz ukarał ich, za brak czasu dla córki. I słusznie.
Niesamowity jest też tunel między światami. Całkowicie inny od spokojnego i harmonijnego lasu Lewisa i pokoju ze „Zjedz mnie” i „Wypij mnie” Carrolla. Tunel jest ciemny, krótki lub długi (zależnie od sytuacji), pełen czegoś żywego, ściano-zwierząt, odgłosów. Jest żywy i pradawny, a zatem mroczny i fascynujący.
Ale mistrzem tu jest przede wszystkim kot. Godny następca kota z Cheshire. Co prawda bez uśmiechu, ale za to umiał wzruszać ramionami, ironizować, dawać dobre rady, nie zabijać monologami, być i nie być jednocześnie. Kot jest taki jak trzeba, nic dodać nic ująć. A Gaimanowi należy się Nobel, a co! Za takiego kota niech ma!
„Wy, ludzie, macie imiona. To dlatego, że nie wiecie, kim jesteście. My wiemy, kim jesteśmy, więc nie potrzebujemy imion.”* Cieniutka książeczka z tej Koraliny. Dla dzieci bądź nie – to zależy od poglądu. Ale co ciekawe, drugie dno jest głębokie jak studia. Na początku zjadamy wisienkę w postaci „rodzice, miejcie więcej czasu dla swoich pociech!”, a potem zabieramy się za pałaszowanie głównego dania. A mianowicie opowieści o potajemnych marzeniach i o tym, w jaki sposób mogą one się spełniać, gdy za ich spełnianie zabierze się ktoś OBCY!
„Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic.”* Neil Gaiman Koralina
Mottem powieści Gaimana jest zdanie: "Baśnie są bardziej niż prawdziwe: nie dlatego, (...) iż mówią nam, że istnieją smoki, ale że uświadamiają, iż smoki można pokonać." "Koralina" jest baśnią, która opowiada o odwadze. Odwadze, która w imieniu obrony tych których kochamy, wymaga stawienia czoła silniejszemu od nas. Koralina udowadnia, że złem można wygrać, nawet jeśli wydaje się nam, że jesteśmy znacznie słabsi.
Autor przedstawia różne źródła dziecięcego strachu, które może tkwić w samotności, wyobcowaniu, chęci zmiany, oraz zdolność do przezwyciężenia swoich lęków. Gaiman posiada talent wydobywania strachów, ukrytych gdzieś w głębokiej podświadomości. Przywołanie przez pisarza dziecięcych lęków, budzi grozę bardziej niż robactwo, szczury czy skrzące złem oczy z guzików.
Neil Gaiman napisał piękną opowieść dla małych i dużych. Surrealistyczna baśń o odwadze i o tym, że prawdziwe szczęście nie polega na otrzymywaniu wszystkiego czego pragniemy. Bo gdy mamy już wszystko, to przestaje mieć dla nas znaczenie. Pełna niezwykłości, subtelnej grozy historia przywołująca lęki naszego dzieciństwa, która sprawi, że gdy spojrzymy na guziki po plecach przebiegnie nam dreszcz niepokoju.
Marta Ciulis- Pyznar
Koralina wraz z rodzicami przeprowadza się do domu, w którym jest wiele okien i czternaście drzwi. Tylko jedne są zamknięte na klucz. A gdy dziewczynka w końcu przez nie przechodzi, to… przedostaje się do świata, w którym chciałaby żyć. Tyle że piękna rzeczywistość po pewnym czasie traci swój urok… Na początku utwór był dla mnie bardzo dziwny i tajemniczy. Nie widziałem w nim głębszego sensu, ale przyznaję, że dobrze mi się go czytało. Po pewnym czasie klimat zmienił się na groźny i mroczny (za sprawą kreacji niektórych bohaterów oraz opisów świata ich otaczającego). Od tamtego momentu książkę czytało mi się szybko i dobrze. W pewnym momencie zakręciła mi się nawet łezka w oku. Napięcie narastało, coraz mniej stron pozostawało do końca, aż… doszło do finału, który troszkę mnie zaskoczył. Autor posługuje się lekkim i prostym językiem. Ma on bardzo ciekawy i przyjemny styl pisania. Neil Gaiman bardzo dobrze oddał atmosferę, która panowała w mieszkaniu Koraliny.
„Ty naprawdę nie rozumiesz, prawda? - rzekła. - Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic.” Z jednej strony miałem wrażenie, że książka jest trochę baśnią, zaś z drugiej są też elementy charakterystyczne dla horroru, np. wywołanie uczucia strachu.
„Koralina” opowiada o rodzinie, która niby żyje razem, ale osobno. O potrzebie miłości i jakiejś desperacji w jej poszukiwaniu, aż dochodzi do niepożądanych wydarzeń. O tym, że najbliższe osoby zawsze się kocha i zrobi się dla nich wszystko.
Główna bohaterka to dziecko, które nie wyróżnia się spośród innych osób będących w jej wieku – jest naiwna, ciekawa świata, często pyta się o różne rzeczy i ufa obcym osobom. I to dziecko bierze udział w wydarzeniach, z którymi niejeden dorosły by sobie nie poradził. Gra va banque – dostanie to, co chce albo... Bardzo często ma ona bardzo ciekawe spostrzeżenia dotyczące ludzi czy świata.
Moim zdaniem jest to odpowiednia książka dla osób mających co najmniej osiem lat. Wydaje mi się, że dzieci mogą trochę się nawet momentami przestraszyć, ale Koralina nauczy ich, że na świecie istnieje zarówno dobro, jak i zło. Łatwiej będzie im się utożsamić z główną bohaterką, niż na przykład mi – osiemnastolatkowi.
Książka podobała mi się, ale niestety nie do końca mnie przestraszyła. Pod względem formy i przesłania jest świetna. To krótki utwór, który jest bardziej wartościowy od niejednej tzw. „cegiełki”. Najbardziej spodobał mi się pomysł oraz jego wykonanie. Kreacja świata również jest ciekawa – to miejsce mroczne, skrywające wiele tajemnic. Przesłanie do mnie dotarło. Z tego co wiem, powstał animowany film familijny, który opiera się na tej historii. Na pewno go obejrzę.
Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu MAG.
Tytuł: Koralina Tytuł oryginału: Coraline Autor: Neil Gaiman Seria: Gaiman Przełożyła: Paulina Braiter Korekta: Urszula Okrzeja Opracowanie graficzne okładki: Piotr Chyliński Wydanie: VI Oprawa: twarda (z wbudowaną zakładką-sznureczkiem) Liczba stron: 103 Data wydania: 24.05.2017 ISBN: 978-83-7480-737-1 ** Źródło – Lubimy Czytać
Na pewno przymierzam się też do obejrzenia animacji stworzonej na podstawie powieści, która da mi może szerszy pogląd na akcję książki, w której może coś mi umknęło, poza tym, że na pewno przeczytałam ją w życiu „za późno”. 7/10